wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 3

Przed drzwiami sklepu zastali Ginny, James'a i Lily.
ROZDZIAŁ3 ZAPROSZENIE

- No nareszcie!- powiedziała Ginny
- Ile można czekać- dodał James ze zniecierpliwioną miną.
- Eee... jakby to powiedzieć, mieliśmy mały kłopot z Malfoy' ami, Ronem i Rose.- odrzekł Harry uśmiechając się do Albusa.
- Taaa... małe zamieszanie.
- To co stoimy tu, czy wchodzimy?- zniecierpliwiła się do tej pory milcząca Lily.
                              *
Rodzina Potter'ów wyszła ze sklepu Ollivandera po 20 minutach z nowym zakupem Lily. Z cisową różdżką z włosem jednorożca. Szli w ciszy co chwila spoglądając na rozradowaną buzię Potterówny. Gdy nagle ciszę przerwała Ginny:
- Mówiłeś coś, że spotkaliście Rona i Rose.
- Tak, a co?
- A zaprosiłeś ich na obiad jak Cię prosiłam?
- Ooo... nie, bo wiesz całkiem mi to wyleciało z głowy.
- Yhm. Tak myślałam.
- Och, ty nie wiesz co się tam działo, mamo!- wykrzyknął Al- Rzucali książkami, bili się i wujek trafił Malfoy'a taką super Sumspectrom...
- To, że mnie tam nie było to nie znaczy, że wierze w takie... Hej skąd znasz to zaklęcie!- wrzasnęła Ginny.
- Eee... nie znam.- mruknął Al
- No właśnie Al, książki poleciały na ziemię jak ty i Rosie wybiegliście z księgarni, ja i Malfoy prawie się pobiliśmy, a no i nie było żadnej Sumspectry- powiedział głos za nimi.
Wszyscy odwrócili się na komendę:
- A jeśli propozycja z obiadem jest nadal aktualna to chętnie przyjdziemy- to Ron stał za nimi, a Hermiona, Hugo i Rose szli za nim dźwigając ciężkie( a przynajmniej tak wyglądające) torby.
- Bo wiesz dzisiaj jest moja kolej w gotowaniu obiadu- mruknął Ron do Harry'ego, gdy reszta Weasley'ów podeszła do nich i zaczęła się witać.
- Tato!- to Hugo podsłuchał wypowiedź ojca.
- Nie mów nic mamie, dobrze?
- No... nie wiem zastanowię się- ciągnął Hugo.
Ron rozejrzał się, żeby sprawdzić czy nie widzi ich nikt prócz Harry'ego.
- Masz galeona i ani słowa matce.
- Okey- powiedział Hugo uradowany i podszedł przywitać się z ciocią Ginny.
- Jak jego łatwo przekupić...

                            *
Jest 1 września zaczął się nowy rok szkolny i na peronie 9 i 3/4 kłębią się tłumy. Harry, Ginny, Ron i Hermiona stali już przy ekspresie Londyn- Hogwart. James pobiegł z Albusem i Rose zająć wolny przedział( oczywiście przyłączył się też do nich Scorp), a Hugo i Lily żegnali się z rodzicami.
- 10. 57 wskakujcie do pociągu, bo wam ucieknie i nie będzie was na własnym przydziale.- powiedziała Hermiona
- Hugo mam nadzieję, że chociaż ty pomyślisz o honorze naszej rodziny i trafisz do Gryffindoru.- powiedział Ron
- Och, Ronald! Jaki to honor, kiedy nie chcesz być, w którymś z domów?! - krzyknęła Hermiona
- Ale mamo ja chce być w eee Gryffindorze.- sprzeciwił się Hugo
- Hej, bo nsprawdé nie dowiemy się czy będziesz Gryffonem, czy nie jeśli spóźnimy się na pociąg. Chodźmy!- oznajmiła Lily i pociągnęła kuzyna w stronę expresu.
Rozbrzmiał gwizdek, para buchnęła z kominów i pociąg ruszył.
- Zdąrzyli w ostatniej chwili.- powiedziała Ginny- Harry, a z Tobą co? W ogóle się nie odzywasz?
- Co się z wami dzisiaj dzieje?- powiedział oburzony Harry w stronę Rona i Hermiony
- Ale o co Ci chodzi?!- krzyknął Ron
- Ej czy ty ostatnio nie za często podnosisz głos?- krzyknęła Hermiona
- O no tak ja rozumiem! Bronisz Harrey'ego! Ale tego, tego debila?!
- Przepraszam ale ja nie pracuję w rodzinnej firmie i nie mogę się spóźniać do pracy. Jak niektórzy z nas!- krzyknęła oburzona Hermiona i pobiegła w stronę wejścia na stację.
Na nieszczęście wpadła na Malfoy'a, który chwycił ją za ramiona, ale ona popatrzyła na Rona, wyrwała się z jego rąk i pobiegła dalej. Nawet nie wiedziałem kiedy a Ginny była już przy Malfoy'u, który właśnie obrywał od niej w twarz...

Dzięki za te fajne słowa i mam nadziwje że sie podoba ;)